...trali tralalla la, trali tralalla la.
Zimą w domu, latem na balkonie
trali tralalla la
gramofon gra.
Nieprzypadkowo zaczęłam posta od refrenu piosenki Mieczysława Fogga, bo właśnie gramofon mam Wam do pokazania :) Stał sobie taki samotny, w pokoju więc wpadłam na pomysł, żeby nieco odświeżyć jego wygląd :)))
Tak właśnie wyglądał, zanim się do niego dobrałam he, he :-)
A tak jak z nim skończyłam ;)
Mercedesy drukowałam na laserówce. Nie obyło się bez przygód ;) Główny motyw (to czarne cacko ;)) udało mi się nakleić dopiero za 3 razem! Za pierwszym, motyw się nieco podarł...bo za dużo kleju dałam...Za drugim, już byłam mądrzejsza i nakleiłam równo, bez zmarszczek i w ogóle wszystko pięknie...Ale okazało się, że auto jest naklejone tył na przód :D Prawie się popłakałam, wierzcie mi...Pan, który drukował mi zdjęcia, dziwnie się na mnie patrzył jak przyszłam trzeci raz, drukować to samo ;)
Potem przystąpiłam do mozolnego malowania szachownicy...Szczerze mówiąc myślałam, że sprawniej mi to pójdzie. Niestety spędziłam nad tym ładnych kilka godzin. Na powtórzenie szachownicy od wewnątrz nie miałam już czasu, więc wykorzystałam patent Ani Korszewskiej na "zrywkę", czyli torebkę jednorazową, umaczaną w farbie, którą można ciapać do woli ;) Podoba mi się efekt :)
Ostatnim elementem mojego gramofonu były "pokrętła", czyli... zakrętki od pięciolitrowej wody, pomalowane na czarno :D I tutaj idealnie sprawdził się mój maniakalny nawyk, zbierania wszystkiego, co tylko możliwe, bo "kiedyś się przyda" ;)
Więcej zdjęć i zbliżeń
Piosenka, która cały czas chodziła mi po głowie, gdy robiłam tą pracę...
A ja sobie gram na gramofonie :)))