Pokazywanie postów oznaczonych etykietą meble. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą meble. Pokaż wszystkie posty

października 20, 2017

Kredens po stylizacji farbami Annie Sloan

Kredens po stylizacji farbami Annie Sloan
Witajcie Kochani!
Od pewnego czasu moim marzeniem było posiadanie drewnianego, solidnego kredensu. Tego idealnego szukałam kilka miesięcy i gdy wreszcie znalazłam ten wymarzony, wiedziałam, że musi być mój! Jest w całości wykonany z litego, sosnowego drewna, nawet szuflady są drewniane. Jest bardzo solidny i do tego okropnie ciężki! Kupiłam go rok temu (na Allegro), mieszkając jeszcze zagranicą. Czekał cierpliwie na mój powrót i na drugie życie. Poświęciłam mu wiele godzin pracy, ale teraz gdy dumnie prezentuje się naszym salonie, wiem, że było warto. Pomalowałam go farbami Chalk Paint Annie Sloan. Dla tych z Was, którzy nie znają tych farb krótko wyjaśnię, że ich formuła pozwala na malowanie bezpośrednio na stare warstwy lakieru, bez uprzedniego szlifowania (czego sama osobiście nie znoszę). Przygotowanie kredensu do malowania ograniczyłam więc do umycia go wodą z płynem do mycia naczyń i mogłam rozpocząć malowanie. Położyłam dwie warstwy farby, pierwszy był kolor Paris Grey, a kolejna warstwa to Old White. 

Hello Dear!
For some time my dream was to have a solid wooden sideboard. I was looking for a few months and when I finally found that dream, I knew that it must be mine! It is made entirely of solid pine wood, even drawers are wooden. It's very solid and it's terribly heavy! I bought it a year ago (Allegro), living abroad. He waited patiently for my return and for a second life. I've spent a lot of hours working on it, but now hutch is proudly presenting in our living room, I know it was worth it. I painted it with paint Chalk Paint Annie Sloan. For those of you who do not know these paints, I will briefly explain that their formula allows you to paint directly on the old paint layer, without first grinding (which I personally do not like). I had limited the preparation of the dressing table so that I could wash it with water with dishwashing liquid and I could start painting. I put two layers of paint, the first was the color of Paris Gray, and the next layer was Old White.




Po nałożeniu pierwszej warstwy bezbarwnego wosku, przetarłam krawędzie papierem ściernym aby uzyskać rustykalny, postarzony efekt. Szlifowanie było jednym z bardziej żmudnych etapów pracy. Gdy już byłam zadowolona z efektów szlifowania, nałożyłam drugą warstwę wosku. Gdy wosk wysechł, kredens wypolerowałam bawełnianą koszulką, dzięki czemu jego powierzchnia uzyskała delikatnie satynowy połysk.

After applying the first layer of clear wax, I rubbed the edges with sandpaper to get a rusty, aged effect. Grinding was one of the more tedious work stages. Once I was satisfied with the grinding effects, I applied a second layer of wax. When the wax dries out, I polished the sideboard with a cotton t-shirt so that its surface was delicate satin glossy.



Szuflady postanowiłam pomalować kolorem Paris Grey, podobnie jak tylną ścianę kredensu. 

I decided to paint the drawers wtth Paris Gray, as well as the rear wall of the dresser.



Jedynym elementem, który został wyszlifowany to blat, pokryty następnie olejem do drewna w kolorze dębu. 

The only element that has been sanded is the top, then covered with oak wood oil.



Uchwyty na szufladach zostawiałam oryginalne, mimo, że na początku planowałam je wymienić. Wymieniłam jedynie uchwyty od drzwiczek, zastępując je ceramicznymi gałkami.

The handles on the drawers I left the original, although at first I planned to replace them. I just replaced the handles from the doors, replacing them with ceramic knobs.







I jak Wam się podoba?
And how do you like it?

września 23, 2010

Toaletka po renowacji domowymi sposobami

Toaletka po renowacji domowymi sposobami
Wreszcie nadszedł ten czas, by zaprezentować moje największe dzieło. Największe nie tylko gabarytowo, ale również pod względem wysiłku, jaki włożyłam w jego wykonanie. Jakiś czas temu pisałam o planach zabrania się do renowacji toaletki, ale nie ujawniałam szczegółów. Szczerze mówiąc nie wierzyłam wówczas, że plany te zostaną zrealizowane. Obawy moje wynikały z tego, że toaletka czekała na mnie, niemal tak długo, jak zajmuję się decoupage, czyli ok. 3 lat. Teraz z perspektywy czasu cieszę się, że zrobiłam to właśnie teraz,bo gdybym zrobiła to wcześniej, efekty nie byłby tak zadowalające. Wcześniej nie byłam gotowa na tak duże przedsięwzięcie. To duży mebel, w dodatku (był) strasznie zniszczony. Nie wystarczyłoby  go tylko pomalować, nakleić motyw i polakierować.

Ostrzegam, że to post dla cierpliwych ;) Będzie mnóstwo zdjęć z placu boju :)

A tak prezentowała się toaletka zanim się do niej dobrałam :) Niestety myszy upodobały ją sobie na mieszkanko. Na zdjęciach widoczne jest, ile czekało mnie pracy. Dodam jeszcze, że to "cudo" nie miało jednej nogi :)






W te wakacje miałam troszkę wolnego czasu, dlatego postanowiłam zabrać się do pracy. Renowacja sprawiła mi dużo satysfakcji, zwłaszcza przyjemnie było obserwować, jak po kilku pociągnięciach pędzla, mebel zmienia się nie do poznania. Najtrudniejsze było zdarcie forniru z blatu. Na zdjęciach widać, że w kilku miejscach porobiły się ubytki. Musiałam pozrywać to, co zostało. Udało się to dopiero po wielu godzinach wojowania z młotkiem i szpachelką. Nie było to łatwe zadanie. Potem całość wyszlifowałam i wyrównałam szpachlą do drewna. Blat miałam przygotowany całkiem nowy, więc mogłam zabrać się do dalszej pracy. Ubytki na szufladach również, w miarę możliwości zaszpachlowałam.

Blat po zdarciu forniru. Z góry przepraszam za bałagan, moja młodsza siostra bawiła się w bibliotekę :-)



Kolejnym etapem było wypełnienie szpachlą licznych dziurek, wyżłobionych przez korniki. Początkowo miałam zamiar pomalować całość farbą do drewna. Ale najlepszym rozwiązaniem okazało się, użycie w tym celu lakierobejcy (kolor TIK). Cudowny wynalazek :) Nie spływa, ładnie kryje, a w dodatku chroni drewno. Wystarczyło dwukrotne pokrycie toaletki, żeby nadać jej ładny, zdrowy kolor z połyskiem. Zużyłam na to jedynie 250 ml-trową puszkę :) Dlatego zachęcam wszystkich do przeszukania swoich strychów i piwnic, w celu odnalezienia takich mebelków, które wystarczy pobejcować, a będą nam służyły długie lata. Satysfakcja gwarantowana! :)

Jak widać, na zdjęciu poniżej, nie ze wszystkim radziłam sobie sama. Wezwałam posiłki :) W docinaniu blatu, pomagał mi tata. Mój Łukasz, też miał swój udział. Zwłaszcza, że nie ufam sobie na tyle, by sięgać po ciężki sprzęt ;-) Łukasz wywiercił dziury, żebym mogła wkręcić nowe uchwyty. Przy okazji widać, że toaletka ma już przybity nowy blat, ale jeszcze "czyściutki".




Po naklejeniu motywu, pocieniowaniu go, oraz po wielu warstwach lakieru, toaletka wygląda tak :) (Polecam powiększenie zdjęć w nowym oknie, wszytko będzie lepiej widoczne).


Żadna z moich prac, nie została tak obficie sfotografowana :) Sesja zdjęciowa trwała 3 dni... ponieważ ciągle nie byłam zadowolona z efektów. Starałam się robić zdjęcia w różnym oświetleniu. Chciałam pokazać toaletkę, tak jak ja ją widzę. Pierwszy raz miałam do czynienia z tak dużym przedmiotem , który z trudem mieścił się w obiektywie (1,5 m to jednak sporo ;)). Żeby w pełni docenić jej piękno, trzeba obejrzeć ją na żywo.



Szafkę cały czas nazywam toaletką, mimo iż w tym momencie, właściwie toaletką nie jest. Chodzi o lustro, które niestety nie nadaje się do użycia. Czas zrobił swoje. Na razie jest bez lustra, które zostanie dokupione w późniejszym czasie. Już wyobrażam ją sobie w sypialni... :)





Cieniowanie i delikatne kropeczki...


Motyw magnolii idealnie pasuje do tego mebla.


Urzekająco piękne uchwyty, zakupione w markecie budowlanym.


Gdyby podliczyć koszty renowacji, to nie wydałam więcej niż 50 zł. Dlatego myślę, że warto było :) A co Wy moi drodzy, sądzicie o metamorfozie tego mebelka?

Pozdrawiam serdecznie!
Copyright © 2016 Galaxia-Art.pl , Blogger